- Co w końcu bierzesz? - westchnęłam.
Mike nie mógł się zdecydować co wybrać. Z nim było gorzej niż z babą.
Cycata kelnerka stała nad nami i czekała na zamówienie Stevensona. Przy okazji próbowała go uwieść wypinając biust w jego stronę, a we mnie ciskając pioruny.
- Bierze hamburgera ze wszystkimi dodatkami - zdecydowałam ze niego.
Dziewczyna zarzuciła swoimi blond włosami do tyłu, zapisała zamówienie Michaela i odeszła poruszając biodrami. Mikey zachował się ja rasowy facet i patrzył na nią.
- Szanuj się - pacnęłam go w głowę. - Nie będę Cię zaspokajać, bo jakaś dziwka Cię podnieciła.
- Och, wiemy, że i tak to zrobisz, nigga.
- Nie tym razem - prychnęłam i wyciągnęłam telefon.
Miałam dwa nieodebrane połączenia od Ali i jedno o Chrisa. Jak słodko, że się martwią. Postanowiłam, że zadzwonię do nich po zjedzeniu hamburgera.
~*~
- Nie wiem czy wiesz, ale kończy nam się kasa, a trzeba zatankować, znowu - powiedziałam do słuchawki, którą miałam w uchu.
- To chujowo - westchnął Michael. - Co robimy?
- Mam plan - wyprzedziłam chłopaka na autostradzie. - Jedź za mną.
Fakt, że byliśmy w stanie Nowy Meksyk był korzystny dla nas. Znałam tutaj jedno miasteczko, w którym są organizowane małe wyścigi i to codziennie. Według tutejszego czasu była godzina 23.
Zjechaliśmy na najbliższą stację i zatankowaliśmy za resztkę pieniędzy. Kierunek: Santa Fe.
Ruszyliśmy z piskiem opon i zjechaliśmy na drogę krajową. Był mały ruch, więc jechaliśmy szybciej niż powinniśmy. W mieście byliśmy półtorej godziny później. Od razu poprowadziłam nas na północny wyjazd, gdzie cała impreza odbywa się.
Było tam ciszej i mnie osób niż w Miami czy Los Angeles. O wiele mniej. Tam były setki, a tu może dwadzieścia osób. Z samochodami było tak samo. Żadne Lamborghini, Ferrari czy McLaren. Tylko Honda, Mitsubishi lub BMW. Gdzieniegdzie było widać Mercedesa i Audi. Dla nich musiało być dziwne, gdy przyjechał tu Nissan GTR i Dodge Challenger Hellcat.
Znalazłam wolne miejsce i zaparkowałam, a obok mnie znalazł się Mike. Wyszliśmy z naszych samochodów rozglądając się, ja za moim starym znajomym, a on pewnie by poznać okolicę. Mój wzrok zatrzymał się na białym mężczyźnie otoczonym skąpo ubranymi kobietami. Ruszyłam w jego kierunku.
- Hektor! - krzyknęłam uśmiechając się.
Mężczyzna podniósł swój wzrok na mnie i również się uśmiechnął.
- W końcu przyjechałaś, Rose. Nie miał kto skopać dupy tym idiotom z Kanady.
Zaśmiałam się na jego słowa.
- Trzeba było samemu interweniować.
- Dobrze wiesz, że po tym wypadku się nie ścigam.
Fakt. Hektor miał wypadek parę lat temu.
Każdy z uczestników podjechał na miejsce startu. W jednej chwili zrobiło się bardzo głośno. Każdy chciał wygrać, każdy chciał być najlepszy. Cztery samochody szykowały się do startu.Z ich rur wydechowych wydostawały się płomienie.
Na słowa zgrabnej brunetki ruszyli. Z ich kół wydostał się dym. Na pierwszej prostej Hektor w swojej Mazdzie wyszedł na prowadzenie. Walterowi Harrisowi to się nie spodobało. Od zawsze rywalizował z Hektorem i nigdy nie wygrywał. Zdesperowany na drugi zakręcie wjechał w tył swojemu wrogowi, przez co ten stracił panowanie nad samochodem i wjechał w mur. Z samochodu zaczął cieknąć olej i benzyna. Małe iskierki wydostawały się z deski rozdzielczej. Hektor próbował wydostać się, bo wiedział, że zaraz samochodów się zapali,a potem wybuchnie po spotkaniu się z podtlenkiem azotu. W ostatniej chwili zdążył wyjść i oddalić się na bezpieczną odległość, gdy auto wybuchło.
***
STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE ŻYJE NAM! A KTO? LIAM!
22 lata temu i 9 miesięcy rodzice Liama robili niegrzeczne rzeczy ~ Harry Styles
Nie miałam pomysłu na ten rozdział, a w dodatku był on pisany pośpiesznie ;x
Długoś taka sobie itp ale nie miałam cholernego pojęcia co może się tutaj stać.
Dziękuję za każdy komentarz, one mnie motywują do dalszej pracy! :)
12 kom = next
Rozdział nie sprawdzony